piątek, 15 maja 2015

Rozdział 2


Do domu wróciłam zaraz po naszym ,,wypadzie,, na lody. Okazał sie być nieudanym. Gdy byliśmy już w knajpce zadzwoniła mama Jasona i musiał niestety iść niańczyć swoją młodszą siostrę. Więc w domu byłam raz dwa. Gdy wróciłam było około godziny 21, a ponieważ moja mama rano wstaje do pracy, już spała. Na paluszkach przemknęłam do swojego pokoju. Nagle dotarło do mnie, że za 5 dni w naszym liceum jest impreza, a ja nie mam odpowiedniego stroju! Nie miałam już na nic ochoty, a na dodatek nie miałam osoby towarzyszącej. Zrezygnowana upadłam jak trup na swoje łóżko.
                                                                               **********

Obudziłam się sama z siebie, co mało kiedy sie zdarzało, szczególnie w dni od poniedziałku do piątku. Nie spiesząc się, wygrzebałam sie z wygodnego łóżka. Gdy doprowadziłam się do porządku, spojrzałam na zegarek. No..nie było dobrze. Byłam już spóźniona o półtora godziny! Szybko pobiegłam do swojego pokoju, ubrałam to co miałam pod ręką, włosy upięłam w koka. Był to mój artystyczny nieład. Błyskawicznie zbiegłam na dół, już nawet nie wzięłam kanapki, po prostu wyszłam, zapominając o dziennej porcji krwi. Gdy dotarłam wreszcie do szkoły, od razy w oczu rzucił mi sie Jason. Powoli do niego podeszłam, bo już opadałam z sił i kręciło mi się w głowie. Chwyciłam go za rękę i poprowadziłam w głąb korytarza, tam gdzie nigdy nikogo nie było. Spojrzał na mnie pytająco.

-Nie piłam dzisiaj krwi - oświadczyłam zbyt poważnym głosem, bo aż sama siebie przeraziłam.
-Yhy, i skąd ja mam ci wziąć krew zwierzęcą teraz? Tuż przed lekcją? Musze cie zmartwić, ale nie jestem magikiem.
Przez chwile myślałam, aż wreszcie powiedziałam.
-Z sali bilogicznej. Mamy tam pare królików, chomików....coś się znajdzie....
-Zgłupiałaś?! Mam zsie zakraść od tak do sali bilogicznej i ukraść dla ciebie jakieś bezbronne zwierzątko??
-Nie! Masz zagadać panią od bilogi, a wtedy ja niezauważona wejde do sali....i ciach!
-Dobra, chodźmy zanim zacznie się lekcja....-oznajmił zrezygnowanym głosem.

Szczęśliwa poszłam za nim, do pani z biologii. Trochę mu to trwało, ale w końcu zaczął ją zagadywać. Nie miałam nic do tej pani, po prostu musiałam się pożywić. Wręcz przeciwnie, należała do nauczycieli, ktorych w miare lubiłam. Gdy znalazłam się już w środku sali, od razu w oczy rzucił mi sie królik. Jeszcze przez chwilę sie zastanawiałam, ale w końcu głód zwyciężył. Znalazłam się przy nim nienaturalnie szybko. Odruchowo wysunęły mi się kły. Wbiłam je w zwierzątko. Marnie zapiszczało, ale potem już nie walczyło, a ja radowałam sie smakiem krwi. Ta mała porcyjka powinna utrzymać mnie na nogach. Wyszłam z sali, tak samo niezauważona jak wtedy. Dopiero co znalazłam się przy Jasonie, a już zadzwonił dzwonek. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i tak jak reszta mojej klasy, weszłam do sali i szybko się zorientowałam, że nie zrobiłam nic z trupem królika! No to bedzie teraz zabawnie, pomyślałam. Gdy wszyscy usadowiliśmy sie na miejsach, pani zauważyła martwe zwierzę. Spojrzała na nas karcąco i była wyraźnie zszokowana.

-Rozumiem, że nastolatki lubią robić kawały, ale to...-spojrzała na królika - to przesada. I mam nadzieję, że to tylko kawałm więc ten kto go zrobił będzie miał przechlapane i ma mi go..ożywić.

Patrzyłam w milczeniu na całą klase. Nie mogą przeze mnie oberwać, pomyślałam i natychmiast podniosłam ręke.

-To ja. - wszyscy na mnie spojrzeli - I tak to tylko kawał, udowodnie.

Ruszyłam niepewnie w strone zwierzęcia. Wampirza krew działa uzdrawiająco. Na pewno uzdrawia ludzi, ale czy uzdrawia zwierzęta? Nie wiedziałam, ale szczerze miałam nadzieję, że tak. Dotknęłam królika i wzięłam go na ręce. Podniosłam ręke no ust, w zasadzie palec i go ugryzłam. Krew od razy zaczęła po nim spływać. Miałam nadzieję, że nikt z klasy tego nie zauważył. Przycisnęłam krwawiący palec do dziubka królika. Po chwili zaczął znowu oddychać, a ja odetchnęłam z ulgą i oddałąm go pani z kpiącym uśmieszkiem na ustach.

-Do dyrektora - powiedziała.

Posłusznie ruszyłam za nią i modliłam się abym nie miała tak bardzo gigantycznych kłopotów.
                                                                         **********

Na szczęście zakończyło się tylko pouczającą przemową. Po lekcji ruszyłam pod sale Jasona. Był ode mnie o 2 lata starszy, więc lekcje miał gdzieś indziej.Gdy mnie zauważył od razu się rozweselił.

-Już? Najedzona?
-Nawet dobrze nam poszło - zaczęłam - Byłoby wręcz idealnie gdyby nie wizyta u dyrektora..
-Dyrektora???

Powoli i dokładnie wyjaśniłam mu co sie stało w związku z popełnionym przeze mnie błędem. Przez chwile gapił się na mnie w milczeniu.

-Jesteś pewna, że się najadłaś?- spytał z powagą - Jesteś jakaś blada....
-Nie, wszystko w porządku...

Chociaż tak naprawde nie było w porządku, bo tuż po tych słowach, nogi się pode mną ugięły i znalazłam się w jego ramionach. Byłam pół przytomna. Obudziłam się całkowicie, gdy poczułam grunt pod stopami.

-Nic nie jest w porządku -powiedział i wyciągnął do mnie nadgarstek - Pij.'
-Zwariowałes?! - krzyknęłam - Nie pije ludzkiej krwi...Gdy wampir raz spróbuje ludzkiej...to jest jak uzależnienie w najlepszym razie. A w najgorszym stane sie rozpruwaczem. - spojrzał na mnie pytająco - Będę na każdym kroku zabijać każdego człowieka. - wyjaśniłam
-Oh, nie panikuj....masz - zobaczyłam żyłę polsującą w jego nadgarstku. Nie chciałam, ale kły same mi się wysunęły, Gdy je w niego wbiłam, lekko drgnął. Na szczęście w pore się opamiętałam i oderwałam się od niego. Wytarłam krew z kącika ust.

-Jason! Sophie! Cze.. - zawołał nas Zak. Świetnie, tylko jego tu brakowało.- Co wy tak w odległym miejscu...- zorientowałam się, że patrzy w moje oczy....uświadomiłam sobie, że jeszcze nie wróciły do swojego naturalnego koloru. Nim zdążyłam zareagować Zak przykuł mnie swoją siła do muru. Byłam niemal pewna, że on nie jest zwykłym człowiekiem, gdyby nim był wyrwałabym sie od razy, ale teraz nie umiałam się nawet minimalnie poruszyć.- A ja myślałem, że jesteś zwykła dziewczyną. Mój błąd. Trzeba było cię zabić kiedy miałem okazje.
-CO?!
-Oh, wszystko ci wyjaśnie...

Poczułam nagłe mrowienie w karku, a zaraz potem straciłam przytomność.
                                                                        **********

Obudziłam sie w obcym mi pomieszczeniu. Ale musiałam przyznać, że było to ładne pomieszczenie. Znajdowały sie tam zabytkowe meble, piękne dzieła, ściany były pomalowane tak nieestetycznie, ale przez to stanowiły piękną całośc razem z meblami i resztą pokoju.

-Nasza księżna wstała. Świetnie - powiedział Zak.-Powiedz mi co wiesz o swojej historii, wampirzyco?
-No...- zaczęłam niepewnie - Jestem wampirem...żywię się krwią....
-I nie jesteś zwykła - dodał Zak- ,,Normalne,, wampiry mają bladą cere, ciemne włosy, a co najważniejsze nie mogą wychodzić na słońce, bo giną. A ty jesteś całkowitym przeciwieństwem. Cere masz jak każdy inny człowiek, oczy zielone jak szmaragd, a włosy rude. No i możesz normalnie chodzić w świetle dnia. Natomiast ja podobnie jak Jason jestem Nocnym Łowcą. Polujemy na wampiry, więc ciesz się, że jeszcze żyjesz. Pewnie inne nadnaturalne istoty już o tobie wiedzą, więc będą chciały, abyś była po ich stronie, za wszelką cenę. I jeszcze jedno - spojrzał mi głeboko w oczy - Teraz my cie pilnujemy i masz sie nie oddalać i pod żadnym pozorem nie wyłączaj człowieczeństwa. Ide zapytać o zgodę radę - zwrócił sie do Jasona - A jak sie nie zgodzą - spojrzła na mnie - Będziemy musieli cię zabić - uśmiechnął się.

Spojrzałam na Jasona.

-O co tu chodzi? Rada? Zgoda?
-Prawo mówi, że Nocni nie mogą dawać schronienia, pomagać wampirom. Po prostu nie można. Widzisz ja ci pomagałem. Moge być za to surowo ukarany....
-Jason?
-Taaa?
-Ale na imprezę szkolną idziemy, nie?
-Jak nie będziemy mieli nic na głowie...
-Z kim idziesz?
-Naszego towarzystwa jeszcze nie znasz, ale ja ide z Nawią, też jest Nocną Łowczynią. A ty z kim idziesz?
-Nie wiem...
-Możesz z Zakiem
-Hahaha. Bradzo zabawne. On mnie nienawidzi. Zabiłby mnie - odparłam z krzywym uśmieszkiem
-Nie jesteś tego pewna. Jak narazie będziesz nocować u nas. Tu będzie bezpieczniej. Chcemy, abyś przeszła też małe szkolenie. Raz ze mną, raz z Nawią, raz z Clausem, a raz z Zakiem. Jeszcze tego nie wiesz, ale Zak dużo przeszedł i jest najlpeszym Nocnym z nas wszystkich. Kilkakrotnie uratował nam życie. A co do balu, zapytaj go!

Z uśmiechem wyszedł z pokoju. Zostałam sama z trudną decyzją, jaką przerzywa chyba każda nastolatka. Zapytać się go czy ze mną pójdzie? Czy może wyśmieje mnie prosto w twarz? Jedno jest pewnie. Nie dowiem się, jak nie spróbuje.
**********************************************

Nadal nie za długie, ale no cóż. Myślę, że starczy :) Jak wam się podoba? :)

Zuza;3

1 komentarz:

  1. Hm... dziwnie, że bohaterka nie czuje obawy przed śmiercią i potrafi mówić o balu, jakby myślała, że będzie żyć. Czemu Jason jej pomógł? Jak została wampem? I czemu jest inna od pozostałych? Możesz mi powiedzieć, bo mnie to zaciekawiło :P

    OdpowiedzUsuń