środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 10


- Nie mogę w to uwierzyć! - wykrzyczałam - Jak ty mogłeś?! Ja ci ufałam, John! Ufałam! - krzyczałam ze łzami w oczach. Miałam szczęście, że na basenie byliśmy tylko we dwoje.
- Sophie, to nie tak... - chciał do mnie podejść, chwycić za rękę, ale gwałtownie się odsunęłam. Byłam teraz jakieś 3 metry od niego.
- A jak?! Nie miałeś co robić na weekend?! Aż tak ci się nudziło?!
- Sophie...
- Nie, jesteś zdrajcą?!
- Nie... znaczy... tak, ale...
- John! Przestań kłamać! - teraz już nie powstrzymywałam swoich uczuć. Z płaczem runełam na ziemię.
- Daj mi to wyjaśnić - spojrzał na mnie błagalnie - Sophie, proszę. - skinełam mu głową na znak, że może mówić.
- Pewnie za to, co ci teraz powiem, za niedługo zginę, ale teraz nie ma to znaczenia. Gdy byłem w wieku 15 lat... byłem pogubiony. Całe moje życie się schrzaniło. Mama zginęła, a ojciec stał się alkoholikiem. Nie mogłem już tego dłużej znieść, więc uciekłem z domu.... Błąkałem się jakieś dwa tygodnie, aż do momentu kiedy znalazł mnie Nathaniel. Był... miły. Przygarnąl mnie. Był moim przyjacielem. W końcu on chciał czegoś więcej... władzy. Powiedział, że chce być tym najpotężniejszym. Teraz mam 19 lat. Powiedział mi o swoim planie i że potrzebuje mojej pomocy. Nie wahałem się.... pomagałem mu. Było w miarę spokojnie, aż do momentu, kiedy się zjawiłaś. Widzisz - zaśmiał się - Wampirzyca, ktora jednocześnie jest czarownicą i Nocną Łowczynią, to nie zdarza się codziennie.....
- Nocna Łowczyni? Jak to?
- Nie wiem jak. Po prostu, pierwszy raz w dziejach mamy do czynienia z trzema osobami w jednym ciele. Nie zrozum mnie źle, jesteś jedną osobą, tylko posiadasz trzy tak jakby... moce, rodzaje, gatunki. Rozumiesz? - skinęłam głową. - Jego plan polegał na tym, żebyś się do niego przyłączyła. Chciał się czegoś o tobie dowiedzieć. I tu wchodzę ja i Natalie. Ona miała się zaprzyjaźnić z tobą, a ja z Zakiem, ale wyszło całkiem na odwrót....
- Co z tym wszystkim ma wspólnego Zak?
- Jeżeli tego nie wiesz, nie mogę ci powiedzieć. To osobista sprawa Zaka. Nie chce, żebyś dowiedziała się ode mnie, a nie od niego. Ja i Natalie mieliśmy cię zmusić do wyłączenia człowieczeństwa.... i prawie by mi się udało, ale jesteś dużo silniejsza niż myślałem. Zakochałem się, Sophie. Uwiodłaś mnie... straciłem dla ciebie głowę... i już za żadne skarby bym cię nie skrzywdził... Choć myślę, że i tak będzie lepiej jeśli zakończymy naszą znajomość.. - momentalnie całe zło, odeszło. Serce zabiło mi szybciej... Nie chciałam, żeby mnie opuszczał. Max miał rację. John był zdrajcą, ale się zmienił. Zmienił się dzieki mnie.
- Nie, John.... - spojrzał na mnie pytająco. - Nie chce kończyć tej znajomości. Potrzebuje cię. Już nie pracujesz dla Nathaniela, tak? 
- Już nie. Ty to zmieniłaś.
- Powiedz mi co on planuje i czy jest jakiś sposób aby go pokonać.
- Chodźmy lepiej do samochodu. Tu zaraz zamykają, a to zajmie dużo czasu.
                                                                                    **********

Zak, Nawia, Jason i Claus zebrali się w jednym pokoju, żeby wszystko przedyskutować. Przez jakiś kwadrans nikt się nie odzywał. Wszyscy milczeli, aż do momentu gdy przemówiła Nawia.

- Nie wierzę, że John i Natalie to zdrajcy..... Sophie tak polubiła Johna.... - chciała jeszcze coś dodać, ale zamilkła, gdy zobaczyła mordercze spojrzenie Zaka.
- Wszystkiego mogliśmy się domyślić.... - powiedział Claus. - John już kiedyś nas zdradził, a my tak po prostu uwierzyliśmy w jego czyste intencje.. - zaśmiał się sam z siebie.
- Nie możemy się obwiniać... Czy ktoś wie, gdzie jest teraz Sophie i John? - zapytał niepewnie Jason.
- Nie... - odparli niemal chórem.
- John nic nie zrobi Sophie.. - przemowiła ponownie Nawia - Widziałam jak na nią patrzy... Och, nie patrz się tak, Zak! Straciłeś swoją szanse! A trzeba przyznać, że John też jest niczego sobie....
- Nawia! - uciszyli ją.
- Ktoś kojarzy Nathaniela? - spytał Claus. Wszyscy sprzecznie pokręcili głowami. - Ktoś musi coś wiedzieć....

- Ja wiem i chętnie wam pomogę. - w drzwiach Instytutu pojawił sie Max Black. - Przepraszam, że nie przyszedłem do was z tak ważną wiadomością, ale zajmowałem się sprawą Sophie..
- Wiemy.
- Mam ważne informacje, usiądźcie wygodnie. - wszyscy spełnili jego polecenie. - Dowiedziałem się paru rzeczy o naszym nowym wrogu, którym jest Nathaniel. Dawniej, jego ojciec, Michael Elev był głową Instytutu. - na stole rozłożył parę fotografii, przedstawiających mężczyzne - Z czego wiadomo, że Nathaniel uczęszczał do Instytutu, był najlepszym Nocnym Łowcą, podobnie jak ty teraz Zak - zwrócił się do chłopaka - Zanim dowiedział się, że jest Nocnym Łowcą uczęszczał zwyczajnie do szkoły... - spojrzał na wszystkich poważnym wzrokiem - Do tej samej szkoły, gdzie chodziła Sophie. Tej samej klasy. Poznał ją tam oczywiście, nawet się przyjaźnili, a oprócz tego zakochał sie w niejakiej Jasmine Bell. Wygląda na to, że musimy ją odszukać. Okazuje się, że była najlepszą przyjaciołką naszej Sophie.- westchnął - A teraz jeśli chodzi o naszą wampirzycę. Wszyscy już wiemy, że jest również czarownicą. Ale to nie wszystko. Jest również Nocną Łowczynią. Długo sprawdzałem jej... przodków. Wygląda na to, że dziadkowie byli czarownikami, rodzice Nocnymi Łowcami, a ona sama jakoś stała się wampirem. Nie wiemy jak, nigdy nam tego nie zdradziła. To też, jest pierwszym przypadkiem, który jest jednocześnie wampirem, czarownikiem i Nocnym Łowcą. Mamy poważny problem.
                                                                              **********

- O boże... - westchęłam. - Czyli tak... Nathaniel chce przejąc nade mną kontrole i nad Zakiem. Ma zamiar stworzyć armie z podziemnych, aby pokonać Nocnych Łowców, bo chce być najpotęzniejszy, co według mnie jest totalną bzdurą. Chce zmusić mnie do wyłączenia człowieczeństwa. Tyle jeśli chodzi o Nathaniela - podsumowałam - Jeśli chodzi o Natalie, to z tego co mi mówiłeś, wygląda na to, że są parą, czego kompletnie po niej nie było widać, kiedy całowała się z Zakiem... I wciąż dla niego pracuje, tak?
- Nie wiem - odparł
- John to wszystko co mi powiedziałeś to są bardzo ważne informacje. Chcę abyś wiedzial, że ci ufam John. Nie zdradź mnie znowu. Myślę, że powinniśmy wracać...
- Nie mogę wrocić, Sophie. Wiedzą co się stało... beda chcieli mnie zabić...
- Nie pozwole na to, John. Jedź do Instytutu. - spojrzał na mnie niechętnie, a ja gdy widziałam jego bolesny wyraz twarzy, wiedziałam, że mówił prawdę. Rzuciłam mu się w ramiona - Jedź - wyszeptałam. Nim zdążyłam się odsunąć, John wcisnął gaz.
                                                                               **********

Jasmine jak co dnia przechodziła kolo sklepu spozywczego. Odkąd zaczęła uczęszczać do liceum, zmieniła podejście na świat. Kiedyś była... nie do wytrzymania. Jej dawna przyjaciółka- Sophie... kiedyś chodziły razem do klasy. Świetnie się dogadywaly. Do czasu, kiedy Jasmine przedstawiła jej swojego nowego chłopaka - Nathaniela. Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Jego inna, ale tajemnicza uroda.. przyciągały ją. Niestety Nathaniel nie był odpowiednim dla niej typem. Uganial się za innymi dziewczynami. Zaprzyjaźnił się nawet z Sophie, czego nie umiała zaakceptować. Myślała, że jej najlepsza przyjaciółka probuje ukraśc jej chłopaka. Skonczyło się na tym, że raz się pobiły. Od tamtego czasu ich przyjaźń legła w  gruzach. Pewnego wieczora, gdy Jasmine wracała ze szkoły, usłyszała krzyk Sophie. Nadal była na nią zła, więc nie poszła jej z pomocą. Za to teraz... gdyby tylko mogła cofnąć czas.

- Byłam idiotką i tyle - mrukneła Jasmine. - Straciłam najlepszą przyjaciołkę przez chłopaka... 

Jasmine od dosć dlugiego czasu myslała, aby odszukać Sophie i wznowić przyjaźń. Chciała ją odzyskać. Gdy weszła do swojego mieszkania na stole zobaczyła zaadresowaną do niej kopertę. Z wahaniem zaczela czytać (nie wiadomo po co) na głos:

"Skoro czytasz ten list to musisz być Jasmine Bell. Mamy ci dużo do powiedzenia. Istnieją rzeczy o których nie masz pojęcia. Jeżeli chcesz zobaczyć Sophie i dowiedzieć się... wszystkiego to przyjdź pod Green Street. Będę tam czekać. "

Max Black

Zanim dotarło do niej co się stalo, wpatrywała się w ten list około 10 minut, gdy wreszcie zrozumiała. Nie znała tego faceta, może to jakiś pedofil? Ale.. bylo tam wspomniane o Sophie... może to jej koledzy? Mimo wszelkich obaw zamierzała pojawić się na tej ulicy.
                                                                             **********

Razem z Johnem staliśmy przed Instytutem. Mimo, że byłam gotowa go bronić, wciaż nie miałam odwagi wejsć do środka. John popatrzył na mnie z rozbawieniem.

- To ja powinienem się bać, a jak na razie ty cała drżysz ze strachu.
- Co? Nie... John! Co ty robisz! - Nim zdązyłam zareagować John wskoczył do środka, a ja za nim.

Gdy znaleźliśmy się w środku, zauważyłam, że John już został pojmany przez Zaka. Zrobiło mi się słabo. Od miesięcy nie stałam tak blisko Zaka. Gdy teraz mu się przyjrzałam, zauważyłam lekkie cienie pod jego oczami. Był wyraźnie zestresowany, zapracowany. Martwiłam się o niego.

- Niezły.. uchwyt - wydyszał John, a ja natychmiast wróciłam do rzeczywistości
- Puść go, Zak. - jego wzrok powędrował wprost na mnie. Patrzył mi prosto w oczy i... puścił Johna.

- Nie... Sophie... nie wiesz co robisz - zaczęla Nawia - Widocznie wiadomośc nie dotarła.. John jest..
- Zdrajcą? - przerwałam jej i podbiegłam do niego, zprawdzając czy nic mu nie jest - Wiem, Nawia. 
- Co? Nie.. Nie rozumiem... - zająknęła się
- John tak na prawdę nie jest zdrajcą, Nawia... Na początku był, ale potem... się zmienił...Wiem co knuje Nathaniel i....

- I wiesz, że to ten sam Nathaniel, z ktorym chodziłaś do klasy? - powiedział lodowatym tonem Zak. Na dźwięk jego głosu, kolana mi zmiękły.
- Co? Nie.... Nathan odszedł....
- Jesteś pewna? - spojrzał mi prosto w oczy. - A Jasmine pamiętasz? - poczułam bolesne ukłucie w sercu. Jasmine była moją przyjaciólką.... Byłyśmy jak siostry...
- Jasmine i ja się nie...
- Czyżby? Zresztą nieważnie, za chwilę razem z Maxem ide po Green Street. Mamy nadzieję, że twoja przyjaciołka się zjawi.
- Ide z wami! - wyrwało mi się.
- Nie. Ma. Mowy. - powiedział tak poważnym głosem Zak, że ciarki przeszły mi po plecach. - Ale nie martw się, już dzisiaj spotkasz się z Jasmine. Max idziemy. - po tych słowach zniknęli.

Patrzyłam na wszystkich zdezorientowana. John już był obok mnie i objął mnie ramieniem. Nie pamietam, żebyśmy byli tak blisko, ale mimo to nie zaprotestowałam.

- John... wyjdź z Instytutu i już nie wracaj - odezwał sie nagle Jason.
- Hola, hola. Kolego ja nic nie zrobiłem.... - za to ja zrobie, dodałam. Uciszyłam ich gestem ręki.
- On z tąd nie idzie. Macie się dogadać i... przywrócić mnie z powrotem... Nie pwytrzymam dłużej.....
- Co? - zapytali jednocześnie.
- To, że to wszystko zbyt boli.... A ja nie chce..- spojrzała na Johna i zrozumiałam, że właśnie pojął co miałam na myśli.
- Nie. Sophie! Nie możesz tego zrobić! Dasz tylko satysfakcje Nathanielowi! Sophie! - spojrzałam mu w oczy i bezsłownie powiedziałam "przepraszam".
                                                                               **********

Nie zwracałam na ich protesty, na ich krzyki. Nie chciałam więcej cierpieć. Wiem, że to z mojej strony oznaka słabości... jednak już czas sobie na nią pozwolić. Mam dosyć. Zamknełam oczy, nasłuchując tylko bicia własnego serca. Skupiłam się. Okazało się, że to wcale nie jest trudne. Po prostu wcisnęłam "przelącznik". W jednej chwili czułam smutek, gniew, rozpacz,wszystko naraz, a teraz... jedynie pustkę.

- Coś ty zrobiła, Sophie! - wykrzyczał John.
- Ej biedactwa, nie placzcie, nie? Pewnie dawna ja by was pocieszyła, ale dałam jej urlop. Miała dość tego wszystkiego. A w ogole Johnie, myslałam, że gdy się poznałam byłeś twardszy... niebezpiczny. Mrau - zaśmiałam się widząc go w takim stanie - Mówiliście coś o Nathanielu czyż nie? Chętnie się do niego wybiore i skopie pare tyłków. - uśmiechnęłam się.
- Sophie... - zacząl Jason, ale nie dałam mu skończyć.
- O boże! CO? Czemu tak dramatyzujecie? Przecież zyję, nie?
- Życie bez uczuć - zaczął John - To nie życie.
                                                                               **********

Zak nie lubił kłócić się z Sophie, ale odkąd zjawił się John wszystko stało się bardziej... skomplikowane. Miał wrażenie, że ona go lubi, co nie dawało mu spokoju. Wbrew pozorom pragnął jej... jednak chciał też jej szczęscia. A wiedział, że jeśli by się z nim związała nie byłaby bezpieczna. Jego zycie jest pełne niebezpieczeństw.  Razem z Maxem szedł w milczeniu. Nie miał ochoty na pogaduchy. Gdy dotarli na umówione miejsce, nikogo nie było.

- Cóż... może się pomyliliśmy? - zapytał Max.
- Ciii.... - uciszył go Zak. Usłyszał jakiś szelest. Zauważył, że mknie na niego jakaś postać. Przygotował się do ataku. Gdy napastnik był już wystarczająco blisko, uskoczył w bok, złapał go w morderczym uścisku. Gdy przyjrzał sie postaci, zauważył, że jest to.. dziewczyna. - Jasmine Bell? - zapytał, wciąż jej nie puszczając.
- Tak. To ja. - wciaz z lekkim wahaniem, ale ją wypuścił. Zauważył że w ręce miała nóż. Nie czekając na dalszy obrót spraw po prostu wyrwał jej go z ręki. - Hej! - krzyknęła. Zak dokładnie przyjrzał się "narzędziu zbrodni", delikatnie go chwycił i wygiął jak zabawkę z plasteliny.
- Przyziemne badziewie. - prychnał.
- Czy ktoś mi w kóncu wyjaśni o co tu do cholery chodzi?!
- Z przyjemnością - odezwał się Max. - Proszę z nami. 
- Słucham? Nie mam zamiaru nigdzie z wami .... - nim zdążyła zareagować, Zak uderzył ją w głowę i straciła przytomność.
                                                                            **********

- Wiecie co? Nie rozumiem, czemu tak długo powstrzymywaliście mnie od wyłączenia człowieczeństwa. Na prawdę nie jest tragicznie. Wręcz przeciwnie. Jest zabawnie. Ale ludzie! Ja wam nic nie zrobie! - zaśmiałam się.
- Sophie... przestan.. - zaczął John - Nie pamiętasz swojej rodziny?   Nie byłaby tym zachwycona ..
- Johnie nie uda ci się włączyć mi...
- Sophie, do cholery! Włącz to! - wykrzyczał Jason
- Słownictwo - upomniałam go i ponownie zaklął.
- Sophie... - John spojrzał mi prosto w oczy. Gdy tak w nie patrzyłam coś.... we mnie pękło. Coś chciało się wydostać. Te.. jego oczy...
- Przestań! - krzyknełam i natychmiast poszłam w odległy kąt pokoju, z dala od Johna. Gdy nagle do pokoju przyszli Zak, Max i jakaś dziewczyna... Jasmine...

- Sophie zanim zaczniesz protestować najpierw z nią pogadaj, co? - zapytał błagalnie Zak.
- Znaczy porozmawiać z nią moge, tyle, że nie za bardzo mnie to jakoś rusza...
- Sophie co z tobą.... - zaczał Zak.
- Wiesz, że nie lubie się z tobą kłócić? - podeszłam do niego bliżej, stając z nim twarzą w twarz. Patrzył mi prosto w oczy. Gdzies w głebi zatęskniłam za nimi...
- Boże... Sophie coś ty zrobiła.... - załamał sie, gdy próbowałam go pocałować. - Jak ty moglaś to wyłączyć, skoro teraz się dzieją takie ważne rzeczy! Ty idiotko! - krzyknął i wyszedł z pokoju.

W tym samym czasie zjawiła sie Natalie. Była totalnie zdezorientowana widząc wszystkich.. takich dziwnych.

- Hejka! Jak tam? - ostrożnie do niej podeszłam
- Jak tam? Pewnie bym się obraziła tyle, że nie bardzo umiem....
- Natalie. - odezwał sie za nią Zak.
- Tak?
- Bez komentarza... dopiero sobie porozmawiamy. A teraz obie do więzienia! Do tego szczlnego, już!- Jason wraz z Maxem spełnili jego rozkaz.

- Co, ale...
- Nie rozumiesz? - odezwałam się - W sumie nic takiego. Dowiedzieliśmy się, że jesteś zdrajczynią i tyle. - mrugnełam do niej.
- Więc czemu się nie wściekasz? Jakieś prochy brałaś, czy jak....
- Nie gniewam się bo... - zaczęłam - Wyłączyłam człowieczeństwo.
*************************************************************

Trochę krótkie, trochę pokręcone... ale następny będzie już zdecydowanie dłuższy. Aaaa i zachęcam was do zadawania pytań! Z chęcią odpowiem! Mogę zdradzić, że będzie teraz więcej momentów z Sophie i Zakiem ;)

Zuza ;3

3 komentarze:

  1. Uuu rozdział świetny! Czekam na next ;)
    Kiedy bedzie?
    Czy Sophie włączy człowieczeństwo?
    Pozdrawiam! ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Za dużo zdradzić nie mogę, nie chce spojlerować, ale moge zdradzić, że Sophie w końcu włączy człowieczeństwo, a raczej ktoś je jej przywróci :-)

      Usuń
    2. A ja już mam pewne przypuszczenia kto jej w tym pomoże ;)

      Usuń